Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Natychmiast sięgnęłam do torebki po środki przeciwbólowe i czym prędzej powędrowałam pod prysznic. Cieszyłam się, że Paul odwołał mój udział w tapingu, bo nie byłam w stanie walczyć. Marzyłam jedynie o chwili spokoju, którą notabene dostałam, za co byłam niesamowicie wdzięczna. Wychodząc spod prysznica nawet nie zerknęłam na swoje odbicie w lustrze. Wciągnęłam na siebie krótkie spodenki i czerwoną bluzkę z krótkim rękawem. Na zewnątrz zrobiło się naprawdę ciepło, więc bez obaw mogłam spakować do walizki moją ukochaną bluzę. W ciszy zbierałam rzeczy w całym apartamencie, nie kłopocząc się, by zrobić makijaż czy poczesać włosy. Związałam je jedynie gumką, bo po prostu mi przeszkadzały. Sprawdzając po raz kolejny czy wszystko zabrałam, złapałam za uchwyt walizki i wyszłam z pokoju. Widziałam Phila, który przeszedł szybko obok mnie, nie zaszczycając mnie nawet jednym spojrzeniem. Westchnęłam i zanotowałam w pamięci, że muszę z nim później porozmawiać i przeprosić za moje zachowanie.
Przy recepcji zebrała się już większość osób, które wyjeżdżały do Omaha. Z lekkim wahaniem ruszyłam w stronę miłej kobiety stojącej za recepcją, po czym wręczyłam jej kucz. Odwracając się omal nie wpadłam na April, która uśmiechała się do mnie szeroko.
- AJ, proszę. Nie mam nastroju na głupie pogawędki, więc jeśli nie chcesz być zanudzana, lepiej odejdź- powiedziałam z głębokim westchnieniem.
Słodki uśmiech znikł jej oblicza, a wstąpiło na nie zmartwienie. Przyjrzała mi się uważnie, a potem położyła dłoń na moim ramieniu.
- Tak robią przyjaciele, prawda? Są ze sobą na dobre i na złe- spojrzała na mnie z nadzieją, a ja posłałam jej w odpowiedzi słaby uśmiech, po czym ruszyłyśmy ramię w ramię w kierunku wynajętego samochodu.
- Prowadzisz- rzuciłam jej kluczyki, a sama zajęłam miejsce pasażera. Miałyśmy do przejechania jakieś osiemdziesiąt pięć mil, więc podróż nie miała być długa.
*
Punk siedział w milczeniu na miejscu pasażera i uparcie bawił się swoim iPhone. Myślał, że między nim, a Annabell mogłoby zacząć coś się tworzyć. Zaczął naprawdę lubić tę dzieczynę i cieszyła go każda rzecz, którą w niej odkrywał. W końcu spędzili razem kilka godzin na oglądaniu filmów i obudzili się oparci o siebie. Chciał ją gdzieś zaprosić, by móc poznać kolejną część jej natury. Wtedy nagle była dla niego taka nieuprzejma, nieprzystępna i ostra, że zrozumiał, że jest dla niego zupełnie obcą osobą.
Westchnął, sfrustrowany. Nawet mimo to, wciąż chciał być blisko.
- Phil, stary, wszystko gra?- zapytał Kofi, odwracjąc na moment spojrzenie od drogi, by móc popatrzeć na kumpla.
- Nie bardzo- mruknął, nie podnosząc spojrzenia.
- Chcesz o tym pogadać?
- Nie bardzo- powtórzył, ucinając konwersację.
*
- Powtarzam Ci po raz ostatni, Beth. Na własne uszy słyszałam, jak ten facet mówił, że ona kogoś zabiła- brunetka była tak podekscytowana, że nie mogła usiedzieć w miejscu.
- Eve, nie powinnyśmy się mieszać w jej prywatne życie. Rywalizacja na polu zawodowym to jedno, ale to? To już chyba przesada- powedziała cicho blondynka.
- Elizabeth! Nie waż się mówić, że nie chcesz uprzykrzyć im życia. Ona miała jego bluzę, na litość Boską, dziewczyno! Musimy jakoś sprawić, by wszyscy ją znienawidzili. Już chyba nawet mam pomysł jak- Torres uśmiechnęła się przebiegle, układając w głowie misterny plan.
*
Mijały kolejne dni, tygodnie. Ciągle przenosiliśmy się z mejsca na miejsce, podróżując po całym kraju. Przeprosiłam April i Phila za moją dziwną akcję w Columbus. Obydwoje stwierdzili, że rozumieją, że każdy może mieć gorsze dni. Mogłam śmiało powiedzieć, że AJ stała się moją ukochaną najlepszą przyjaciółką. Była przy mnie kiedy tego potrzebowałam, nie próbowała mnie zmienić, a ja z całych sił starałam się odwdzięczyć się jej tym samym. Co do Punka... Po tym, jak go potraktowałam poczułam, że wznowił ten dystans, który był między nami na początku. Kiedy zaczynało mi się wydawać, że między nami mogłoby coś być, on z powrotem zaczynał zachowywać się jak zwykły znajomy z pracy. I chociaż spędzaliśmy razem dużo czasu wiedziałam, że dopóki nie pozna powodu mojego zachowania to nie będzie w stanie w jakiś sposób mi zaufać. Nie potrafiłam się jednak przełamać, by powiedzieć im o mojej przeszłości. Zbyt mocno się bałam, że odwrócą się ode mnie, tak jak zrobili to inni. W tej firmie tylko cztery osoby wiedziały co się stało i chciałam, żeby tak zostało. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Siedziałam przy stole w hotelowej restauracji razem z April, Philem i Kofim. Chłopaki przedrzeźniali się nawzajem i stroili sobie żarty, a my śmałyśmy się w najlepsze, kiedy nagle przy naszy stoliku pojawiły się Beth i Eve. Zdziwiło mnie to trochę, bo przez prawie dwa miesiące nie zwracały na mnie największej uwagi.
- Mogę wam w czymś pomóc?- zapytałam w końcu, siląc się na uprzejmy ton.
- Ależ nie, Rosario, nie kłopocz się. Po dzisiejszym RAW to raczej Ty będziesz potrzebowała pomocy- poinformowała mnie, pewna siebie Beth.
- A co? Znów bedziesz próbowała mnie pokonać?- uśmiechnęłam się szyderczo.
- Myślę, że możesz już pożegnać się z przyjaciółmi- syknęła Eve.
Poczułam na sobie pytające spojrzenie April, ale tylko wzruszyłam ramionami. Nie miałam najmniejszego pojęcia o co chodzi tym dwóm wariatkom.
*
Razem z resztą zawodników stałam za kulisami i oglądałam na monitorze walkę Beth z Kelly Kelly. Miałam dziwne przeczucie, że dzisiejszy wieczór nie skończy się dobrze. Jezcze mocniej w tym przekonaniu utrwalił mnie fakt, że w pomieszczeniu pojawił się Vince McMahon. Stanął obok mnie i spojrzał na mnie skonfundowany.
- Beth poprosiła mnie dzisiaj o czas antenowy- zaczął, a ja poczułam, jak mój żołądek zawiązuje się w supeł- Nie mam pojęcia o co jej chodziło, więc się zgodziłem. Teraz jednak boję się, że mogę tego żałować. Zaznaczyła, że to doda nieco pikanterii do Twojego związku z Punkiem- poinformował mnie, a ja zamarłam.
Rozpaczliwie przeszukiwałam myśli w poszukiwaniu sytuacji, którą Beth mogłaby przytoczyć w ringu, ale nie znalazłam nic godnego uwagi, co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej. Kiedy w ringu pojawiła się Eve wiedziałam, że cała ta sytuacja będzie kompletnie prywatna.
- Odkąd w naszym środowisku pojawiła się Annabell Rosario razem z Beth wiedziałyśmy, że ta dziewczyna przysporzy nam wszystkim tylko kłopotów- zaczęła Eve, a ja poczułam, jak zaczynają mi się trząść ręce.
- Wszyscy myślicie, że jest słodka i niewinna, prawda? Nawet Punk dał się nabrać. On, ze wszystkich ludzi, jako jeden z pierwszych osób połknął haczyk. Ale my wiedziałyśmy, że coś jest nie w porządku- dodała Beth.
- Kilka tygodni temu przebywaliśmy w Columbus. Wtedy usłyszałam ciekawą wymianę zdań między naszą kochaną Annabell, a niejakim Sawyerem- zaśmiała się Eve, a ja poczułam, jak oczy zachodzą mi mgłą i zaczyna brakować mi powietrza. Niemalże natychmiast przy mim boku pojawił się Paul i objął mnie mocno.
- Nie przedłużając: Annabell Rosario jest morderczynią. Zabiła trzy osoby i nawet nie raczyła się z tego wytłumaczyć- syknęła Beth, a w szatni zrobiło się nienaturalne cicho.
***
Łuuuch :D Ale dawno nic tutaj nie dodawałam :) Ale w końcu się na to zdecydowałam i nie żałuję, bo nabrałam ostatnio nowej chęci na pisanie o wrestlingu :)
Przy okazji chciałąbym was zaprosić na moje drugie opowiadanie w tej tematyce: similar-creatures. Mam nadzieję, że spotkamy się również tam, bo przyznaję, że wiążę wielkie nadzieje z tą nową historią. Obyście licznie czytały i komentowały moje kolejne dzieło. Mogę wam już teraz obiecać, że będzie warto :*
Przy okazji chciałąbym was zaprosić na moje drugie opowiadanie w tej tematyce: similar-creatures. Mam nadzieję, że spotkamy się również tam, bo przyznaję, że wiążę wielkie nadzieje z tą nową historią. Obyście licznie czytały i komentowały moje kolejne dzieło. Mogę wam już teraz obiecać, że będzie warto :*
świetny rozdział :> Łał . . i co teraz.? Ta Eve jesty głupia. . Nie wiem jak to się skończy ale zaczynam się bać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMusiały to zrobić? Ja nie wiem co ta zazdrość robi z ludźmi... Mam nadzieję, że Anie uda się jakoś z tego wyjść, wytłumaczyć się. Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że nabrałaś chęci na dalsze pisanie o tym, bo tutaj robi się coraz ciekawiej. Mam nadzieję, że w następnym dowiem się już czegoś więcej w tej sprawie, bo nadal choć się staram, nie mogę rozgryźć tego co takiego zrobiła Anabell... Beth i Eve są podłe. Więcej, są kreaturami ludzi -,-
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na dziewiąty. ;)
U mnie nowość: zapraszam na www.jo-mayte.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCzekam na opinię :)
Czytałam kiedyś kilka opowiadań o wrestlingu, w czasach, jak jeszcze miałam blogi na tenbicie i z reguły były one ciekawe, więc postanowiłam zaryzykować też z Twoim. No i nie rozczarowałam się, od razu jestem zainteresowana co będzie dalej. Główna bohaterka posądzona o morderstwo trzech osób, ciekawie, ciekawie. Bardzo mnie interesuje, jak ona teraz z tego wybrnie, bo widać, że jej rywalka jest zdeterminowana do tego, by ją zniszczyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;*
PS. Zmiana nicku po raz ostatni. Tym razem - powrót do korzeni, ten podobał mi się chyba najbardziej. :)
Zapraszam do siebie na nowość www.jo-mayte.blogspot.com i czekam na opinię :)
OdpowiedzUsuńO kurcze... Beth jest głupia :/ Mam nadzieję, że prawdziwi przyjaciele nie odwrócą się od Annabell i pozwolą jej wszystko wytłumaczyć...
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowość u mnie - jo-mayte.blogspot.com Liczę na opinię ;)
OdpowiedzUsuń51 year-old Environmental Specialist Murry Rand, hailing from Saint-Sauveur-des-Monts enjoys watching movies like Death at a Funeral and Orienteering. Took a trip to Cidade Velha and drives a Mercedes-Benz 500K Roadster. ich strona
OdpowiedzUsuń