Wolnym krokiem ruszyłam przed siebie, z zainteresowaniem rozglądając się wokół. To miejsce było główną siedzibą firmy, budynek był ogromny, ale bardzo chciałam zobaczyć wszystko na własne oczy, dlatego postanowiłam wybrać się na małe zwiedzanie. Usłyszałam, jak Phil wydaje z siebie dźwięk zwiastujący poddanie się, po czym podchodzi do ciężarków. Z zainteresowaniem obserwowałam kątem oka jak jego mięśnie nia ramionach na przemian spinają się i rozluźniają. Miał na sobie białą koszulkę bez rękawów, uderzająco podobną do tej, którą miałam ubraną ja, więc mogłam doskonale przyjrzeć się jego wielu kolorowym tatuażom. Siedział w jednym z najdalszych kątów pomieszczenia w lekkim rozkroku, w lewej ręce trzymał ciężarek, a prawą dłoń opierał na kolanie. Wyglądał tak majestatycznie i męsko, że musiałam się mocno pilnować, żeby nie zauwazył, że dokładnie go obserwuję. Chociaż bardzo chciałam nie mogłam przestać na niego patrzeć, był hipnotyzujący, ściągał na siebie całą moją uwagę, przez co nie mogłam skupić się na niczym innym. Nigdy wcześniej żaden mężczyzna nie zadziałał na mnie w taki sposób już przy pierwszym spotkaniu. To było do mnie niepodobne, ale z drugiej strony wcale mnie to nie dziwiło, był bardzo tajemniczy i pociągający.
- Cześć- nagle znikąd pojawiła się przede mną śliczna drobna dziewczyna z długimi kręconymi włosami i miłym uśmiechem.
- Cześć- odrzekłam miło.
- Jestem April, miło mi Cię poznać- podała mi dłoń, którą natychmiast uścisnęłam.
- Annabell. Mów mi Ann- odpowiedziałam.
- Widzę, że z Philem nie poszło Ci za dobrze. Nie przejmuj się, koleś ma chyba jakieś problemy, bo ostatnio strasznie się zmienił- oznajmiła, ruszając ze mną w małą wyprawę po budynku.
- Nie za dobrze to mało powiedziane- mruknęłam.
- Widziałam jak na niego patrzyłaś. Wpadł Ci w oko, prawda?- zapytała z usmiechem, a ja nieco się zmieszałam- Spokojnie, Ann, nic nie będę mówić, nie lubię plotek, poza tym, znasz go może godzinę? Ale mogę Ci powiedzieć, że on też zwrócił na Ciebie swoją uwagę- szepnęła konspiracyjnie, po czym uśmiechnęła się szeroko.
- Co chcesz mi powiedzieć, April?- zaciekawiłam się.
- Ja tylko mówię- rozłożyła ręce w geście obronnym- Teraz będziecie spędzać ze sobą naprawdę sporo czasu, będziecie mieć okazję żeby się lepiej poznać- poruszyła zabawnie brwiami, co wywołało u mnie głośny śmiech.
- Muszę przyznać, że poza Paulem, jesteś jedną z najżyczliwszych osób, jakie tutaj spotkałam, April. Cieszę się, że Cię poznałam- powiedziałam szczerze.
- W takim razie może masz ochotę wybrać się ze mną dzisiaj do sklepu? Muszę kupić nową kanapę do salonu, bo ta, którą miałam po poprzednim właścicielu właśnie się rozleciała- skrzywiła się na wspomnienie tej rzeczy.
- Jasne, bardzo chętnie. Muszę tylko powiedzieć Paulowi, że dzisiaj z nim nie wracam- poinformowałam ją- Wiesz może, którędy do jego biura?- zapytałam, na co ona zachichotała wesoło.
- Prosto korytarzem dojdziesz do windy, pojedziesz na czwarte piętro. Przy końcu korytarza będą drzwi z plakietką, na której napisane jest jego imię i nazwisko- poinstruowała mnie. Pomachałam jej na odchodnym i szybkim krokiem udałam się we wskazanym kierunku.
- Proszę- usłyszałam, po wcześniejszym zapukaniu.
- Paul? Mogę na moment?- wychyliłam się zza drzwi. Zobaczyłam go siedzącego za biurkiem i przeglądającego jakieś papiery.
- Coś się stało, Ann?- zapytał, uśmiechając się lekko.
- Chciałam Ci tylko powiedzieć, że dzisiaj z Tobą nie wracam. April poprosiła mnie o pomoc w zakupieniu kanapy do salonu- poinformowałam go, na co on zaśmiał się głośno.
- Ta dziewczyna jest po prostu świetna- mruknął, kręcąc lekko głową- Cieszę się, że już ją poznałaś. Prawdopodobnie niedługo będziecie walczyły jako tag team, więc z nią też będziesz spędzała wiele czasu- poinformował mnie, a ja pierwszy raz od dłuższego czasu naprawdę się ucieszyłam.
- Dzięki- uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
- A jak Ci poszło z Brooksem?- zainteresował się.
- Nie poszło. Ten gość jest dziwny, Paul. Naprawdę muszę z nim tak dużo pracować?- zapytałam, patrząc na niego błagalnie.
- Ann, bądź cierpliwa, proszę Cię. Phil ma taki sposób bycia, jest nieco oschły dla nowopoznanych, ale potem na pewno go polubisz. Poza tym chyba ma jakieś problemy ostatnio, więc musisz dać mu mały kredyt na starcie- poprosił.
- Dobrze- westchnęłam- Co ja z Tobą mam- zaśmiałam się, kręcąc głową.
- Ale i tak mnie kochasz- wyszczerzył się, a ja ze śmiechem opuściłam jego gabinet.
*
Po opuszczeniu gabinetu Paula błąkałam się po budynku niczym duch i dwa razy dzwoniłam do przyjaciela z zapytaniem gdzie jestem i jak mam się wydostać. Za każdym razem śmiał się ze mnie, ale potem cierpliwie wszystko tłumaczył. Udało mi się z powrotem dotrzeć do sali, w ktorej ćwiczyli zawodnicy. Poznałam jeszcze kilka naprawdę życzliwych i miłych osób takich jak Adam, Layla czy John. April, chociaż też była tam stosunkowo nowa, z wielką przyjemnością przedstawiała mi każdego po kolei i opowiadała o wszystkim. Z wielkim uśmiechem patrzyłam na to jaka była szczęśliwa i pełna życia. Wszystko to było dla niej spełnieniem najskrytszych marzeń, więc czerpała z tego wszystko co mogła.
- To kiedy pokażesz nam co tak naprawdę pokażesz, Mała?- zapytał Jeff, patrząc na mnie uważnie.
- Cóż, Paul powiedział, że jutro mam zacząć treningi, więc zobaczymy- odpowiedziałam z uśmmiechem.
- A długo już ćwiczysz?- zapytała tym razem Barbara, uśmiechając się przyjaźnie.
- Ponad dziesięć lat. Wtedy tata zapisał mnie na treningi w Philadelphii- odrzekłam.
- Ann?- usłyszałam po chwili April- Możemy już iść, ale ja muszę coś załatwić. Poczekasz na mnie przed budynkiem?- zapytała, a ja skinęłam głową potakująco.
Westchnęłam. Zostałam sama w tej sali i nie miałam pojęcia jak trafić do wyjścia. Pokręciłam głową i ruszyłam przed siebie. Po kilku minutach zrozumałam, że prawdopodobnie powinnam była iść w kompletnie innym kierunku, bo korytarz robił się coraz ciemniejszy i nie miałam pojęcia gdzie jestem. Odwróciłam się z zamiarem opuszczenia tego miejsca i wpadłam na kogoś z wielkim impetem.
- Uważaj jak chodzisz!- usłyszałam przed sobą.
Podniosłam wzrok i ujrzałam nie mniej, nie więcej, tylko Phila zdziwionego moją obecnością w tym miejscu.
- Przepraszam- mruknęłam i chciałam go wyminąć, ale złapał moje przedramię i zmusił do zatrzymania się.
- Co ty tu w ogóle robisz?- zapytał opryskliwie.
- A jak myślisz, Geniuszu? Zgubiłam się. Nie zapuszczałabym się tutaj, gdybym wiedziała gdzie idę- odfuknęłam, a on znów się uśmiechnął.
- Trafiłaś do jednej z szatni, Annabell. Żeby się stąd wydostać, musisz iść w prawo na najbliższym skrzyżowaniu. I następnym razem- zniżył głos i przysunął się bliżej- Uważaj na kogo wpadasz.
- Ty na serio masz ze sobą jakiś problem- warknęłam, po czym wyszarpnęłam rękę i szybko ruszyłam do wyjścia.
*
- Już jestem- obok mnie pojawiła się April, akurat w momencie kiedy odpalałam drugiego papierosa. Wiedziałam, że gdyby Paul to zobaczył to byłby skłonny mnie zamordować, w końcu byłam sportowcem. Ale jego już nie było, a ja musiałam zapalić po tej dziwnej sytuacji z Philem.
- Poczekasz aż wypalę?- zapytałam, a ona skinęła głową.
W tym momencie z budynku wyszedł Phil. Uśmiechnął się do mnie i pomachał, ale jego twarz stężała, kiedy zobaczył papierosa. Zaciągnęłam się mocno i wypuściłam dym i tym razem to ja powtórzyłam jego poprzedni gest. Pokręcił głową i wsiadł do samochodu. April patrzyła na mnie z uniesioną brwią.
- Nie pytaj- mruknęłam, a ona wzruszyła ramionami i udała się w kierunku swojego samochodu. Uśmiechnęłam się na widok ślicznego, srebrnego volkswagena golfa 6.
- Jedźmy po tę kanapę- powiedziała, wsiadając do środka.
*
Wieczorem, usiadła na dywanie z kubkiem kawy w ręce i przy dźwiękach cichej muzyki rozmyślała o dzisiejszym dniu. Tak wiele się stało, było tyle do przemyślenia. Jej przerażenie związane z nową pracą minęło tak szybko, jak szybko się pojawiło. Paul miał rację co do wrestlerów i div, których poznała. Wszyscy byli mili, życzliwi i chętni do pomocy. Na myśl o April na jej twarz natychmiast wpłynął uśmiech. Chociaż była młodsza o rok od swojej nowej koleżanki uważała ją za niesamowicie niewinną, otwartą i radosną dziewczynę, która wnosiła światełko w każde miejsce, w którym się znalazła. Widziała w niej materiał na najlepszą przyjaciółkę. Przypomniała sobie ich wspólne wygłupy podczas kupowania kanapy i zwariowane pomysły AJ. Kiedy w końcu wybrała sobie śliczną groszkową kanapę była z siebie bardzo dumna. Okazało się, że April mieszka tylko dwie ulice dalej. Kiedy dotarły do jej mieszkania, a dostawcy wnieśli mebel, dziewczyny zgodnie stwierdziły, że kanapa pasuje idealnie. Panna Mendez mieszkała razem ze swoją kuzynką i swoją ukochaną suczką Roxi, rasy jork. Była kochana tak jak swoja pani. Uznała, że ten pies idealnie pasuje do dziewczyny.
Na koniec na myśl przyszedł jej Phill. Budził w niej tak skrajne emoce, że nie miała pojęcia czy ma go lubić czy wręcz przeciwnie. Był taki... Mroczny, tajemniczy, niedostępny, zagubiony, a zarazem męski, niezależny i czarujący. Chciała, nieco wbrew sobie, pozać go bliżej, zrozumieć. Wiedziała, że już niedługo będzie miała ku temu okazję.
Nie wiedziała, że całkiem niedaleko, w swoim domu, obiekt jej rozmyślań robi dokładnie to samo co ona. Myśli. O niej.
***
Witam :) Rano wróciłam z wesela, teraz wstałam i pomyślałam, że mogę opublikować notkę, skoro i tak piszę z wyprzedzeniem. Być może w tej notce też nic się nie dzieje, ale cierpliwości, moje kochane, wydaje mi sie, że od następnej zaczyna już robić się ciekawiej :)
- A jak Ci poszło z Brooksem?- zainteresował się.
- Nie poszło. Ten gość jest dziwny, Paul. Naprawdę muszę z nim tak dużo pracować?- zapytałam, patrząc na niego błagalnie.
- Ann, bądź cierpliwa, proszę Cię. Phil ma taki sposób bycia, jest nieco oschły dla nowopoznanych, ale potem na pewno go polubisz. Poza tym chyba ma jakieś problemy ostatnio, więc musisz dać mu mały kredyt na starcie- poprosił.
- Dobrze- westchnęłam- Co ja z Tobą mam- zaśmiałam się, kręcąc głową.
- Ale i tak mnie kochasz- wyszczerzył się, a ja ze śmiechem opuściłam jego gabinet.
*
Po opuszczeniu gabinetu Paula błąkałam się po budynku niczym duch i dwa razy dzwoniłam do przyjaciela z zapytaniem gdzie jestem i jak mam się wydostać. Za każdym razem śmiał się ze mnie, ale potem cierpliwie wszystko tłumaczył. Udało mi się z powrotem dotrzeć do sali, w ktorej ćwiczyli zawodnicy. Poznałam jeszcze kilka naprawdę życzliwych i miłych osób takich jak Adam, Layla czy John. April, chociaż też była tam stosunkowo nowa, z wielką przyjemnością przedstawiała mi każdego po kolei i opowiadała o wszystkim. Z wielkim uśmiechem patrzyłam na to jaka była szczęśliwa i pełna życia. Wszystko to było dla niej spełnieniem najskrytszych marzeń, więc czerpała z tego wszystko co mogła.
- To kiedy pokażesz nam co tak naprawdę pokażesz, Mała?- zapytał Jeff, patrząc na mnie uważnie.
- Cóż, Paul powiedział, że jutro mam zacząć treningi, więc zobaczymy- odpowiedziałam z uśmmiechem.
- A długo już ćwiczysz?- zapytała tym razem Barbara, uśmiechając się przyjaźnie.
- Ponad dziesięć lat. Wtedy tata zapisał mnie na treningi w Philadelphii- odrzekłam.
- Ann?- usłyszałam po chwili April- Możemy już iść, ale ja muszę coś załatwić. Poczekasz na mnie przed budynkiem?- zapytała, a ja skinęłam głową potakująco.
Westchnęłam. Zostałam sama w tej sali i nie miałam pojęcia jak trafić do wyjścia. Pokręciłam głową i ruszyłam przed siebie. Po kilku minutach zrozumałam, że prawdopodobnie powinnam była iść w kompletnie innym kierunku, bo korytarz robił się coraz ciemniejszy i nie miałam pojęcia gdzie jestem. Odwróciłam się z zamiarem opuszczenia tego miejsca i wpadłam na kogoś z wielkim impetem.
- Uważaj jak chodzisz!- usłyszałam przed sobą.
Podniosłam wzrok i ujrzałam nie mniej, nie więcej, tylko Phila zdziwionego moją obecnością w tym miejscu.
- Przepraszam- mruknęłam i chciałam go wyminąć, ale złapał moje przedramię i zmusił do zatrzymania się.
- Co ty tu w ogóle robisz?- zapytał opryskliwie.
- A jak myślisz, Geniuszu? Zgubiłam się. Nie zapuszczałabym się tutaj, gdybym wiedziała gdzie idę- odfuknęłam, a on znów się uśmiechnął.
- Trafiłaś do jednej z szatni, Annabell. Żeby się stąd wydostać, musisz iść w prawo na najbliższym skrzyżowaniu. I następnym razem- zniżył głos i przysunął się bliżej- Uważaj na kogo wpadasz.
- Ty na serio masz ze sobą jakiś problem- warknęłam, po czym wyszarpnęłam rękę i szybko ruszyłam do wyjścia.
*
- Już jestem- obok mnie pojawiła się April, akurat w momencie kiedy odpalałam drugiego papierosa. Wiedziałam, że gdyby Paul to zobaczył to byłby skłonny mnie zamordować, w końcu byłam sportowcem. Ale jego już nie było, a ja musiałam zapalić po tej dziwnej sytuacji z Philem.
- Poczekasz aż wypalę?- zapytałam, a ona skinęła głową.
W tym momencie z budynku wyszedł Phil. Uśmiechnął się do mnie i pomachał, ale jego twarz stężała, kiedy zobaczył papierosa. Zaciągnęłam się mocno i wypuściłam dym i tym razem to ja powtórzyłam jego poprzedni gest. Pokręcił głową i wsiadł do samochodu. April patrzyła na mnie z uniesioną brwią.
- Nie pytaj- mruknęłam, a ona wzruszyła ramionami i udała się w kierunku swojego samochodu. Uśmiechnęłam się na widok ślicznego, srebrnego volkswagena golfa 6.
- Jedźmy po tę kanapę- powiedziała, wsiadając do środka.
*
Wieczorem, usiadła na dywanie z kubkiem kawy w ręce i przy dźwiękach cichej muzyki rozmyślała o dzisiejszym dniu. Tak wiele się stało, było tyle do przemyślenia. Jej przerażenie związane z nową pracą minęło tak szybko, jak szybko się pojawiło. Paul miał rację co do wrestlerów i div, których poznała. Wszyscy byli mili, życzliwi i chętni do pomocy. Na myśl o April na jej twarz natychmiast wpłynął uśmiech. Chociaż była młodsza o rok od swojej nowej koleżanki uważała ją za niesamowicie niewinną, otwartą i radosną dziewczynę, która wnosiła światełko w każde miejsce, w którym się znalazła. Widziała w niej materiał na najlepszą przyjaciółkę. Przypomniała sobie ich wspólne wygłupy podczas kupowania kanapy i zwariowane pomysły AJ. Kiedy w końcu wybrała sobie śliczną groszkową kanapę była z siebie bardzo dumna. Okazało się, że April mieszka tylko dwie ulice dalej. Kiedy dotarły do jej mieszkania, a dostawcy wnieśli mebel, dziewczyny zgodnie stwierdziły, że kanapa pasuje idealnie. Panna Mendez mieszkała razem ze swoją kuzynką i swoją ukochaną suczką Roxi, rasy jork. Była kochana tak jak swoja pani. Uznała, że ten pies idealnie pasuje do dziewczyny.
Na koniec na myśl przyszedł jej Phill. Budził w niej tak skrajne emoce, że nie miała pojęcia czy ma go lubić czy wręcz przeciwnie. Był taki... Mroczny, tajemniczy, niedostępny, zagubiony, a zarazem męski, niezależny i czarujący. Chciała, nieco wbrew sobie, pozać go bliżej, zrozumieć. Wiedziała, że już niedługo będzie miała ku temu okazję.
Nie wiedziała, że całkiem niedaleko, w swoim domu, obiekt jej rozmyślań robi dokładnie to samo co ona. Myśli. O niej.
***
Witam :) Rano wróciłam z wesela, teraz wstałam i pomyślałam, że mogę opublikować notkę, skoro i tak piszę z wyprzedzeniem. Być może w tej notce też nic się nie dzieje, ale cierpliwości, moje kochane, wydaje mi sie, że od następnej zaczyna już robić się ciekawiej :)
swietny rozdzial :> no w sumie to ten Phill jest intrygujacy i nie dziwie sie ze zaciekawil Annabel. kazdego by zaintrygowal. a April jest fantastyczna osoba :> pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też od razu polubiłam April. Bardzo fajna z niej dziewczyna :) Chciałabym, aby ona i Ann stworzyły dobrą przyjacielką parę. Takie osoby w nowym miejscy, to skarb :) Anabel się udało :)
OdpowiedzUsuńO, April jest tutaj bardzo ciekawym dodatkiem. :D Ma nadzieje, że zostanie dobrą przyjaciółką naszej Ann.
OdpowiedzUsuńNo i w ogóle Phill jest jakimś Bogiem, jest boski od stóp do głów plus ze swoim charakterem. :D
Ciągnie ich do siebie, oj bardzo. :D
Fajny rozdział ;) A Phill intryguje i zaciekawia ;) Czekam na kolejne rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńPhill wydaje mi się gburem, który traktuje ludzi z wyższością. Chyba go nie lubię. Ale za to April zyskała moja sympatią swoja otwartością :) Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :> Phill mnie coraz bardziej intryguje co oznacza, że może go polubie :> A ta Beth jest dziwnaaa. i o co jej chodziło? czekam na kolejny ;* Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLubię tajemnicze postacie. A jeśli facet jest tajemniczy to zawsze jest również seksowny, haha. ;d Ogólnie Phill nie sprawia na razie dobrego wrażenia, ale może z czasem ulegnie to zmianie. ;)
OdpowiedzUsuń