piątek, 3 sierpnia 2012

001 - Blue Jeans

Natychmiast po otworzeniu oczu poczułam niemiły ucisk w brzuchu. Dzisiaj mialam w końcu stawić się w firmie i poznać moich nowych kolegów, z którymi będę pracowała. Świadomość, że będę nowa w tym środowisku oddziaływała destrukcyjnie na moją i tak już mocno nadwyrężoną psychikę.
Przerażona i roztrzęsiona poszłam do kuchni, by móc zrobić sobie kawę i grzanki. Byłam wdzięczna Paulowi i Stephanie za pomoc w znalezieniu mieszkania blisko miejsca pracy. Było dosyć spore jak na jedną osobę, ale ulokowane było w miłej okolicy, jego cena była przystępna, a poza tym miałam blisko do domu państwa Levesque. Uśmiechnęłam się sama do siebie na wspomnienie opieki, jaką mnie otoczyli. Byli niesamowicie życzliwymi i pomocnymi ludźmi, chcieli dla mnie jak najlepiej i starali się pomagać na wszystkie możliwe sposoby. Nieco podbudowywał mnie fakt, że Paul obiecał, że przeprowadzi mnie za krękę prez nowe środowisko i postara się, by wszystko wydawało się łatwiejsze.
Podeszłam do szafy i otworzyłam ją szeroko. Chciałam wypaść jak najlepiej, ale przecież nie mogłam przesadzić, byłam sportowcem. Z westchnieniem wyjęlam niebieskie dżinsy i białą opiętą bokserkę. na stopy założyłam adidasy, włosy zostawiłam naturalne, lekko pokręcone. Zrobiłam przyzwoity makijaż i uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze, chcąc dodać sobie nieco odwagi. Do sportowej torby schowałam ukochane szare dresy i kilka potrzebnych rzeczy. Zamknęłam za sobą drzwi i zbiegłam po schodach, chcąc jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz, gdzie przywitało mnie ciepłe powietrze i mocne słońce. Uśmiechnęłam się i raźnym krokiem ruszyłam w kierunku domu Paula. Dostrzegłam go kręcącego się przy samochodzie.
- Paul!- krzyknęłam i pomachałam mu wesoło.
Kiedy tylko mnie dojrzał, natychmiast się uśmiechnął i odwzajemnił mój gest.
- Już myślałem, że będę musiał zawieźć Cię tam siłą- zażartował na wstępie, przytulając mnie mocno do siebie, jak to miał w zwyczaju.
- Chciałabym po prostu mieć to już za sobą- mruknęłam i nie czekając na jego reakcję wsiadłam do samochodu.
- Ann, to są naprawdę wspaniali ludze, uwierz mi. Pokochasz ich wszystkich i niedługo będziesz śmiała się z tego strachu przed spotkaniem z nimi- zapewnił mnie.
- To są gwiazdy, a ja? Zwykła, szara dziewczynka, nagle pakuje się w ich życie? Na pewno ich to zdernerwuje- dpowiedziałam, przygryzając nerwowo wargę. 
- Przestań. To są zwykli ludzie, tacy jak ty czy ja. Poza tym Vince widzi w Tobie potencjał i jedną z czołowych gwiazd na wiele lat- uśmiechnął się, co mimo wszystko odwzajemniłam.
W końcu zatrzymał samochód przed ogromnym budynkiem, a ucisk w moim żołądku natychmiast się podwoił. 
- Ja tam nie wejdę- mruknęłam cicho, cofając się powoli.
Zarejestrowałam tylko, jak Paul przewraca oczami, a po chwili straciłam grunt pod nogami. Śmiałam się i szarpałam, ale on za nic w świecie nie chciał mnie postawić uparcie twierdząc, że woli mnie wnieść, niż potem ganiać po całym mieście. 
- Już jesteśmy, Mała, przestań się szarpać, bo w końcu wydłubiesz mi oko- poprosił spokojnie i w końcu postawił mnie na ziemi.
Zaśmiałam się radośnie i walnęłam pięścią w jego ramię. Odgarnęłam włosy z twarzy, a śmiech ugrzązł w moim gardle. Miałam przed sobą kilkadziesiąt par oczu, które wpatrywały się we mnie niemało zszokowane. Instynktownie złapałam dłoń Paula, co wywołało małe zamieszanie, a mnie zmusiło do jeszcze większego skulenia się w sobie. 
- Hej, ludzie! Spokojnie! To jest Annabell Rosario, nasz najnowszy nabytek i przyszła wielka gwiadza- ogłosił Hunter. Z całej siły nadepnęłam mu na nogę po tych słowach, a on zacisnął zęby i uśmiechnął się szerzej, co wywołało lekki śmiech w tłumie- Mam nadzieję, że będziecie w stosunku do niej przyjaźnie nastawieni, nie zagnębicie jej od razu i pomożecie przebrnąć przez początek jej długiej drogi- mówił, a ja w tym momencie się wyłączyłam.
Zobaczyłam go. Stał oparty o ścianę i w zamyśleniu wyglądał przez okno. Ręce miał splecione na piersi, a czoło lekko zmarszczone. Wyglądął na głęboko nad czymś zamyślonego, a ja poczułam się oczarowana jego osobą. Bił od niego spokój, pewność siebie i charyzma, które uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Było jednak coś w jego postawie co mnie niesamowicie zaintrygowało. Wydawał się być nieobecny i obojętny na wszystko co się wokół niego działo, a jednak mimo wszystko, to on ze wszystkich zgromadzonych tutaj osób przypadł mi najbardziej do gustu. 
- Widzę, że już zauważyłaś Phila- powiedział Paul. Jedno zdanie wywołało całkowitą ciszę na sali i zwróciło moją uwagę z powrotem na przyjaciela- Dobrze się składa, Mała, bo to z nim będziesz pracowała najwięcej. Skoro i tak musicie się lepiej poznać, chyba najlepiej będzie jeżeli to on stanie się Twoim przewonikiem- zaroponował, uśmiechając się cwaniacko. 
- Nie!- powiedzieliśmy równocześnie. Spojrzałam na niego. Niemalże miażdżył mnie spojrzeniem, wydawało mi się, że jestem tylko kolejną na jego długiej liście problemów. 
- Paul, przysięgam, że kiedyś...- zaczęłam, ale natychmiast mi przerwał.
- Wiem wiem, nadejdzie ten dzień, w którym dokonasz zemsty, ale to jeszcze nie dzisiaj- zakończył za mnie z uśmiechem i pocałował mnie lekko w czoło, co skwitowałam fuknięciem- Bawcie się dzieciaki dobrze- pomachał nam na pożegnanie i nie czekając na moją reakcję zamknął za sobą drzwi.
Przymknęłam oczy i wciągnęłam głeboko powietrze. Kiedy się odwróciłam, wszyscy wrócili do swoich zajęć. Jedynie Phill stał w tej samej pozycji co wcześniej i patrzył na mnie zimnym wzrokiem.
- Nazywam się Phil Brooks, w ringu CM Punk, wychodzi na to, że musimy razem pracować, a na domiar złego zostałem Twoją niańką, więc nie przedłużając...- zaczął beznamiętnym głosem.
Poczułam jak ciśnienie mojej krwi wzrasta, a oddech przyspiesza.
- Posuchaj no mnie, Phil- przerwałam mu ostro- Nie potrzebuję Twojej łaski w oprowadzeniu mnie tutaj, jestem dużą dziewczynką, dam sobie radę, jasne? To, że Paul tak powiedział, dla mnie nie oznacza, że tak musi być, więc wybacz, ale chyba powinnam iść w swoją stronę, skoro moje towarzystwo jest Ci nie na rękę- warknęłam.
Dostrzegłam na jego twarzy zdziwienie, ale zaraz potem jego miejsce zajął uśmiech.
Prychnęłam pod nosem i odwróciłam się na pięcie, by móc iść w inną stronę. Nawet pomimo tego uroku jaki od niego bił i pociągu, który czułam, był niezwykle arogancki i niemiły. Nie chciałam mieć z nim styczności, ale wychodziło na to, że mieliśmy razem pracować, więc musiałam schować dumę do kieszeni i postępować według oczekiwań. 
*
Oparł się o ścianę i zapatrzył na widok za oknem. Uwielbiał z tego miejsca obserwować życie ludzi w mieście. W jakiś sposób było mu ich wszystkich żal, a z drugiej strony śmieszył go ten ich ciągły pośpiech. Nie rozumiał tego, chociaż jego życie wyglądało podobnie. Dostrzegał jednak jedną podstawową różnicę: on kochał swoją pracę, a oni? Wszystko robili z przymusu. 
Usłyszał poruszenie na sali, kiedy zauważył wchdzącego do pomieszczenia Paula z dziewczyną w ramionach, która z pewnością nie była jego żoną. Nawet mimo tego dziwnego mętliku w jego głowie przyznał sam przed sobą, że zwróciła jego uwagę. Była śliczna, młoda, na pewno wysportowana, skoro Vince planował zrobić z niej tak wielką gwiazdę i miała pozytywny wpływ na Paula, mogła pogrywać sobie z nim jak chciała. Westchnął i wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia. Nie miał teraz nastroju ani chęci do uganiania się za panną, chciał w jakiś sposób uporządkować swoje życie. Jednak Paul mu tego nie ułatwił, kiedy kazał mu się zająć nową. Zdenerwował go fakt, że nie będzie mógł w spokoju ćwiczyć i zająć się sobą. 
- Nazywam się Phill Brooks, w ringu CM Punk, wychodzi na to, że musimy razem pracować, a na domiar złego zostałem Twoją niańką, więc nie przedłużając...- zaczął beznamiętnym głosem.
Zauważył małą zmianę w jej postawie i wyrazie twarzy.
- Posuchaj no mnie, Phil- przerwała mu ostro- Nie potrzebuję Twojej łaski w oprowadzeniu mnie tutaj, jestem dużą dziewczynką, dam sobie radę, jasne? To, że Paul tak powiedział, dla mnie nie oznacza, że tak musi być, więc wybacz, ale chyba powinnam iść w swoją stronę, skoro moje towarzystwo jest Ci nie na rękę- warknęła.
Zszokowała go jej postawa. Był święcie przekonany, że będzie musiał się nią zajmować, a ona przyczepi się do niego niczym dziecko. Tymczasem ona na samym wstępie zaznaczyła swoją pozycję i niezależność. Nie mógł nie uśmiechnąć się na tę reakcję. Widział, że zrobił na niej niemałe wrażenie, ale czuł, że dziewczyna jest na niego po prostu zła. Zaintrygowała go do tego stopnia, że obiecał sobie, że za wszelką cenę postara się ją poznać. Kto wie? Może to ona jest tą jedyną wielką miłością, o której mówiła jego siostra kilka dni temu, kiedy rozmawiali przez telefon. Jego uśmiech się poszerzył kiedy ujrzał, jak kołysze biodrami, odchodząc w przeciwnym kirunku.

***
Jak wam się podoba pierwszy rozdział? łał, cieszy mnie takie zainteresowanie z waszej strony, nie spodziewałam się :D Dodałam bohaterów drugoplanowych, mam nadzieję, że nieco ułatwi wam to życie :) Akcja musi póki co się nawiązać, być może już jutro drugi rozdział, kto wie? :) 
Póki co czekam na wasze opinie i wybaczcie błędy :*


6 komentarzy:

  1. Kto się czubi ten się lubi i chodzi tutaj o Paula, bo na pewno polubią swoje zadanie bycia niańką. Dobrze, że są na świecie jeszcze ludzie, którzy sobie pomagają i można na nich liczyć. Za pewne bez nich dziewczyna nigdy by tam nie poszła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzadko czytam opowiadania nie dotyczące piłki albo siatki, ale to mi się podoba. Zaczyna się dość powoli i mozolnie, ale znając Ciebie zaserwujesz nam tutaj wiele niespodzianek i atrakcji.
    Muszę przyznać, że intryguje mnie postać Philla. Jest inny niż wszyscy. Podoba mi się! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :> czyli ona też będzie uprawiać wrestling. ? no ciekawie ciekawie :D ale ten phill był nieprzyjemny ale też bardzo intrygujący . czekam na następny ;* Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ło jakie wrażenie na sobie zrobili. Ann od razu prosto z mostu, chociaż na początku taka przerażona tym wszystkim. Bardzo fajnie, że potrafi znaleźć w sobie taką siłę. A Phill...on to..zaskoczył mnie bardzo. Myślałam, że będzie dla niej cały czas taki oschły, a tutaj taki numer. Już o wielkiej miłości myśli, oj żeby się nie zdziwił bo wyjdzie wielka bardzo trudna miłość. <3
    Okej, czekam na dalej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie spodziewałam się, że ona też będzie zajmować się wrestlingiem. ;d Ale w takim razie będzie jeszcze bardziej ciekawie. Pierwsze koty za płoty już mają, ale niezbyt udane.
    'Jego uśmiech się poszerzył kiedy ujrzał, jak kołysze biodrami, odchodząc w przeciwnym kierunku.' Uwielbiam cię za to zdanie, hahah. :D

    OdpowiedzUsuń