środa, 28 sierpnia 2013

011 - We Are The Tide

- Widzę, że dopisuje Ci humor- zauważył Hickenbottom, kiedy otworzyłam mu drzwi następnego ranka.
- Nie mogę się smucić przez całe życie, prawda?- zapytałam, z uśmiechem zarzucając na ramiona skórzaną kurtkę.
- Broń Boże, Ann. Cieszę się. Chciałbym tylko znać powód Twojej radości- poruszył wymownie brwiami, na co zaśmiałam się radośnie.
- Miałam po prostu bardzo udany wieczór- wzruszyłam ramionami.
- A jak tan udany wieczór ma na imię?-  zapytał zaciekawiony.
- Phil- rzuciłam szybko, odwracając wzrok.
- Ph... Ten Phil?- patrzył na mnie zszokowany, na co ja skinęłam głową, przerażona tym, jak zareaguje- Brooks to mój dobry przyjaciel. Wiem, że jest człowiekiem, który na pewno nie zrobi czegoś, co mogłoby Cię skrzywdzić- wygłosił, uśmiechając się szeroko, na co odetchnęłam z ulgą.
- Annabell, pozwól do biura- w hali już czekał na mnie uśmiechnięty od ucha do ucha Paul.
Skinęłam głową i udałam się za nim. Zdążyłam jedynie pomachać April. W biurze już czekał na mnie Vince.
- Ach, Annabell, usiądź- wskazał krzesło stojące naprzeciw, które natychmiast posłusznie zajęłam. Obok usiadł Hunter i złapał mnie za dłoń, w geście wsparcia.
- O co chodzi?- zapytałam poważnie, przyglądając się nieodgadnionym wyrazom ich twarzy.
- Na Hell In A Cell, czyli w przyszłą niedzielę, stoczysz walkę z Beth. Wszyscy wspólnie uznaliśmy, że za to, co zrobiły z Eve, Phoenix straci pas mistrzowski- ogłosił, a ja byłam pewna, że moje oczy wyglądały jak dwie monety.
- Serio? znaczy... Dziekuję- poprawiłam się szybko- Obiecuję, że dam z siebie wszystko- zapewniłam go.
- W to nie wątpię- zaśmiał się- To prowadzi mnie do kolejnej sprawy, mianowicie Twojego storyline z Brooksem. Teraz, kiedy on jest mistrzem i Ty będziesz mistrzynią, mamy w planach zrobić z was najlepszą i najdłużej będącą razem parę w historii firmy- ogłosił.
- O, Em... Łał...- podrapałam się z zakłopotaniem po szyi- To... To dobrze- uśmiechnęłam się lekko.
- To wszystko, możesz wracać do reszty- poinformował mnie, na co w milczeniu skinęłam głową i opuściłam jego biuro.
- Dzień dobry, Annabell- usłyszałam za sobą jego głęboki głos i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Cześć- spojrzałam na niego z figlarnym uśmieszkiem i rękami zaplecionymi na klatce piersiowej.
- Czytałaś już script na galę i najbliższe RAW?- zapytał zakłopotany, a kiedy uzyskał negatywną odpowiedź, podał mi kartki.
Ruszyliśmy powoli przed siebie, a ja z wielkim skupieniem przeglądałam treść wydarzeń. Nie było nic strasznego, miałam wygrać pas, Punk składał mi gratulacje na zapleczu, a po jego zwycięstwie miałam pojawić się na rampie i bić brawo. Kiedy natomiast spojrzałam na RAW... Cóż, stwierdzenie, że byłam zaskoczona, to niedopowiedzenie stulecia.
- Nie spodziewałam się tego- wykrztusiłam w końcu, patrząc na niego z przerażeniem.
- Witaj w moim świecie- zaśmiał się cicho, ale na mojej twarzy pojawił się raczej grymas.
- Przepraszam- powiedziałam w końcu- Nie chodzi o to, że to jesteś Ty. Po prostu nie zwykłam całować mężczyzn, do których nic nie czuję- wydusiłam w końcu, łapiąc się na myśli, że wcale nie miałabym nic przeciwko.
Uśmiechnął się smutno i rzucając mi smętne spojrzenie oddalił się w kierunku ringu. Zaklęłam w myślach na swoją głupotę. Zawsze najpierw myślałam, a potem robiłam i zbyt często odczuwałam tego skutki.
*
- Znów się na niego gapisz- zauważyłam, na co Aprli spojrzała na mnie zmieszana.
- Wcale nie- zaprzeczyła, łapiąc szybko za butelkę wody i usiłowała uciec wzrokiem gdzieś w bok.
Przekrzywiłam głowę i zaczęłam ukradkiem przyglądać się Johnowi. Rozmawiał o czymś zawzięcie z Adamem, ale co chwilę zerkał na AJ z rozmarzonym uśmiechem. Wiedziałam, że nie była mu obojętna od chwili, kiedy ich poznałam. Niedawno się rozwiódł, więc teraz był podwójnie ostrożny, ale ciągnęło ich do siebie, co dało się zauważyć gołym okiem. Pokręciłam głową z dezaprobatą, a mój wzrok mimowolnie powędrował w stronę Brooksa. Westchnęłam przeciągle, przyglądając się jego intensywnym ćwiczeniom. Wydawał mi się niedostępny. Kiedy już wydawało mi się, że do niego dotarłam, on utwierdzał mnie w przekonaniu, że wcale tak nie jest. Było w nim coś, co sprawiało, że chciałam go poznać, być z nim.
- Teraz to Ty się gapisz- usłyszałam April, na co prychnęłam pod nosem i podeszłam do bieżni.
*
- Do zobaczenia!- pomachałam do Adama, znikającego za drzwiami.
Wyszłam przed budynek i zasunęłam kurtkę, czując zimny powiew wiatru.
- Annabell- usłyszałam tuż przy uchu jego zachrypnięty głos, a wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegły dreszcze. Przymknęłam oczy i uśmiechnęłam się lekko.
Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam wyczekująco w jego brązowe oczy.
- Powiedziałaś mi dzisiaj, że nie chcesz całować kogoś, do kogo nic nie czujesz- zaczął na co niepewne skinęłam głową- W takim razie mam dla Ciebie niespodziankę. Przyjdę po Ciebie o ósmej- poinformował mnie i pochylił się w moim kierunku. Do moich nozdrzy wdarł się cudowny zapach jego perfum, który na chwilę odebrał mi zdolność logicznego myślenia. Zanim zdążyłam się zorientować co się dzieje, złożył na moim policzku delikatny pocałunek i posyłając mi figlarny uśmieszek odszedł w kierunku swojego samochodu, pozostawiając mnie w osłupieniu przed drzwiami hali.
*
- Co ja mam na siebie włożyć?- jęknęłam, stojąc przed otwartą szafą.
- Myślę, że ubranie to akurat będzie zbędne- zarechotał Paul, przybijając piątkę z Michaelem.
Wywróciłam oczami i warknęłam coś pod nosem, usiłując nie rozerwać ich na strzępy.
- Nie pomagacie mi, buraki- mruknęłam, przerzucając kolejne sterty ubrań.
- End aaaaajjjjjaaajj!! Łil olłejssss low juuu!- wydarli się nagle, na co podskoczyłam, przerażona ich okropnym wyciem.
W końcu zdecydowałam, że ubiorę to, w czym bedę się czuła najlepiej, nie chciałam się przesadnie wystroić - w końcu to miałam być ja, a nie moja karykatura.
- Hickenbottom!- krzyknęłam, na co on poderwał się na równe nogi- Wykaż się chłopie i zrób coś z moimi włosami- zarządziłam i usiadłam na krześle.
W końcu, po pół godzinie pojękiwań, pokrzykiwań i śmiechu, udało mu się zrobić najpiękniejszy warkocz, jaki kiedykolwiek miałam.
- Michael... Kocham Cię!- niemalże zapiszczałam i uwiesiłam mu się na szyi.
- Oj tam...- machnął ręką, udając zawstydzonego- Ożeń się ze mną- przyciągnął mnie do siebie i spojrzał twardo w oczy.
- Nie aż tak Cię kocham- odsunęłam się, na co Paul ryknął niepohamowanym śmiechem.
Wywróciłam oczami, śmiejąc się cicho z ich wygłupów i zrobiłam sobie wyrazisty makijaż.
- Wyglądasz, jak kobieta z moich marzeń- wyszczerzył się Paul i przybił piątkę z Michaelem.
- Tak, tak, kocham was, ale teraz możecie już iść? Kiedy Phil tu wejdzie może się nieco przerazić na wasz widok w moim domu- zarządziłam, na co oni, po chwili pomrukiwań z niezadowolenia, opuścili moje skromne progi.
Minęło kilka minut, a po mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Złapałam za torebkę, ostatni raz rzuciłam okiem na swoje odbicie w lustrze i otworzyłam drzwi. 
Uśmiechnęłam się szeroko i westchnęłam cicho na jego widok. Był idealny w każdym calu, chociaż ciężko było go poznać, skrywał swoje uczucia i nie pozwalał mi zrozumieć co do mnie czuje. Ubrany w ciemne dżinsy, granatową koszulę i czarną skórzaną kurtkę wyglądał oszałamiająco. W dłoni dzierżył bukiet fioletowych tulipanów, które wręczył mi po chwili i znów złożył na moim policzku pocałunek, zaskakując mnie pozytywnie.
- Wyglądasz ślicznie- powiedział na wstępnie, uśmiechając się lekko.
- Dziękuję- skłoniłam lekko głowę- Wejdź, wstawię kwiaty do wazonu i możemy iść- ogłosiłam i ruszyłam do kuchni, a z mojej twarzy nie schodził uśmiech.
***
Tak, tak, dopadła mnie wena twórcza i postanowiłam dodać tę notkę, a kolejne już są w trakcie tworzenia :D Wymyśliłam już kilka rzeczy, żeby to wszystko nie było takie piękne i cukierkowe, ale póki co cieszcie się tym co tutaj widnieje - oby się spodobało, moje kochane :*
PS. Nie znacie kogoś, kto chciałby wynająć pokój studentce w pobliżu centrum Warszawy? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie :D

7 komentarzy:

  1. Spodobało się. :) I dobrze, że wpadło tak szybko, bo szczerze mówiąc dopadała już powoli nuda. Storyline dla Annabell i Phila zapowiada się całkiem dobrze, ale przeczuwam, że nie wszystko potoczy się dla nich gładko. Chyba, że... Nie, na pewno tak się nie potoczy. ^^
    Czekamy na następne. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy mogłabyś mi podać swój nr GG, skoro chcesz byc informowana o nowościach u mnie na blogu? A jeżeli GG nie używasz, to zapisz się po prostu do 'obserwatorów' mojego bloga, bo informacje w komentarzach to coś co mnie bardzo odrzuca :)
    Nie obiecuję, że będę czytała twoje opowiadanie, ponieważ nie zawsze mam czas, jednak w wolnej chwili postaram się tutaj jeszcze zajrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przychodzę z http://w-czasie-mojego-umierania.blogspot.com/ i proszę cię o sprawdzenie poczty ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sprawdź pocztę ;) Jak to ja, mam drobny kłopot, o którym ci napisałam

    OdpowiedzUsuń
  5. Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka, gdyż jestem ogromnie ciekawa, jak potoczy się randka Ann i Phila :D

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie nowy rozdział! :)
    http://w-czasie-mojego-umierania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Znów ja :D
    Jeśli masz czas - sprawdź pocztę, ponieważ napisałam ci maila i zależy mi na odpowiedzi

    OdpowiedzUsuń